poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Rachunek sumienia

I nadszedł ten dzień...

 

Dzień, który chciałam uniknąć za wszelką cenę. Tego nigdy nie miałam w planie, wręcz uciekałam od tego. Ale przyszedł ten czas, abym w końcu zabrała głos. Wyjaśniła wszystko i wzięła odpowiedzialność za to co ostatnimi czasy, udało mi się zaobserwować.

 

To co tutaj napiszę większości może dać do myślenia, ale niektórym może się to nie spodobać. Obawiam się, że i moje liderki będą na mnie za to złe. Wiem, że słowa pisane niekiedy są bagatelizowane. Ludzie w Internecie mogą napisać wszystko. I jestem tego świadoma, że moje słowa mogą nie dotrzeć... Chcę jedynie wam uświadomić, że to co tutaj napiszę, jest szczerą moją wypowiedzią, bez jakichkolwiek kłamstw. Tak! Odkrywam dla was swoje własne, prywatne karty.

 

 

Ale... Cofnę się może do roku 2020, a dokładnie do dnia 12 maja 2020. Tego dnia powstał nasz klub. Tak naprawdę powstał on pod inną nazwą. Wtedy byliśmy „Blind Bullets Army”. Pierwszym zamierzeniem tego klubu, było po prostu przyjmowanie każdej osoby, która chciała dołączyć (głównie dlatego, bo większość denerwowało ciągłe pytanie „Chcesz do klubu?”). Ten klub nie miał spotkań, nie posiadał konwersacji na messengerze, ani Discorda. Był zwykłym klubem, który tak naprawdę nie istniał...

 

 

W grudniu 2020r. coś we mnie pękło. Będąc z moją przyjaciółką na SSO późnym wieczorem  (było około godziny 21:00), zobaczyłyśmy świetnie bawiący się klub w Zimowej Wiosce. W tym momencie dostałam prześwitów z przeszłości. Kiedyś byłam w takim klubie, gdzie właśnie tak spędzaliśmy czas. Pomimo tego, że tamten klub nadal istnieje i dobrze się rozwija, a mnie nie ma w nim... To i tak serdecznie ich pozdrawiam! To, że nasze drogi się rozdzieliły i może większość osób z tamtego klubu nie bardzo mnie toleruje... Jestem im wdzięczna za to, że mogłam z nimi być aż 6 miesięcy. Próbowałam później do nich wrócić, ale... Czułam, że to nie to samo. To nie ta historia, nasze drogi po prostu się rozeszły. Jestem tego pewna, że właścicielka tamtego klubu tego nie przeczyta (chyba, że stanie się cud), ale gdyby przeczytała, mogłaby to wyśmiać. Ale naprawdę jakoś sumienie po tych czterech minionych latach, zbyt mocno mnie męczy. 

„Nie wiem czy kiedykolwiek to przeczytasz… Ale ta wojna między nami trwa od roku 2017. Chcę z własnej woli to zakończyć. Nie można przez całe życie, upajać się nienawiścią do kogoś. Chciałabym abyś przyjęła moje przeprosiny. Nie ważne co zrobisz, chcę abyś wiedziała, że ja ze swojej strony zakończyłam to.” ~ Cadence Silveryard


Tego dnia, kiedy wróciły wspomnienia, zapragnęłam stworzenia własnego klubu. Dosłownie to było podjęcie decyzji z sekundy na sekundę. Jeśli dobrze pamiętam, siedziałam w Moorland i przez pół godziny próbowałam wymyślić nową nazwę. Tak o to powstało „Purple Foxes Army”. Nie miałam wtedy pomysłu na ten klub. Ale chciałam go rozwijać. Powoli powstawał nasze serwer na Discordzie, konwersacja na messengerze, blog, Instagram itp. Pojawiali się też pierwsi członkowie...

Zostaliśmy klubem ogólnotematycznym! I na tym stanęło... Klub się nie rozwijał. Od samego początku chciałyśmy zapewnić wam odpowiednią integrację. Codziennie siedzieliśmy na rozmowach, trenowaliśmy razem konie, potem też graliśmy w inne gry. Lecz nastał moment, gdzie dochodziły osoby, które nie chciały się integrować. Po prostu były w klubie, a jak się je oznaczało to zlewali nas. Nie wiedziałyśmy co robimy źle. Przez klub miałam tak nadszarpnięte nerwy, że kłóciłam się o byle co z moją własną przyjaciółką (byłą współwłaścicielką). Doszło do pewnego momentu, że zrobiliśmy nawet ankietę. Chciałyśmy coś z niej wywnioskować. I... Odpowiedzi były skrajne. 

Jedni chcieli więcej trenowania, inni więcej rozmów, zaś jeszcze inni grania w inne gry. Ale nikt nie proponował tego na konwersacji. Nikt nigdy nie spytał się „Hej! Chce ktoś dzisiaj trenować ze mną?” albo „Gra ktoś dzisiaj ze mną w Lola?”. Takiego czegoś u nas nie było. Doszło nawet do tego, że nasz klub miał zawieszenie przez miesiąc. Musiałam wtedy na spokojnie wszystko przemyśleć. Aż do dnia...

Dokładnie 1 czerwca 2021 nasz klub przekształcił się w klub sportowy. Zaczęły się treningi ujeżdżeniowe, skokowe, podział na grupy itp. Wszystko szło gładko, myślałam, że to tylko jeden kryzys... Jeden, malutki kryzys, który udało nam się pokonać. Ale myliłam się... 


Mamy już ponad 100 zgłoszeń do klubu. Naprawdę jest to dużo, a dla nas jest to sygnał, że klub cieszy się zainteresowaniem. Problem jest inny... Że coraz więcej osób od nas odchodzi. I powodem wcale nie są treningi! Wszystkim treningi wręcz się podobają. Wszystko to co tworzymy dla was, to się podoba. Ale problem leży w innym miejscu... 

W integracji... 


Integracja w naszym klubie leży. Nie mam pojęcia dlaczego. Konwersacja jak i Discord dosłownie śpią. Uaktywniają się jedynie na czas spotkań. Dlaczego tak jest? Dlaczego osoby w innych klubach potrafią pisać na messnegerze przez 24/7h, a u nas pisze tylko zarząd? Dlaczego w innych klubach ludzie nie boją się pisać, a u nas tak? Przecież w żadnym wypadku nie gryziemy, nie bijemy was, nie krzyczymy. Może dlatego, że wy nie chcecie się z nimi integrować. Może traktujecie ten klub, jako zabicie czasu, aby mieć co na tej grze robić. A może... Po prostu to my powinnyśmy siłą was zaciągać na rozmowy i dosłownie grożąc wam wywaleniem z klubu. Chcielibyście takie coś? Taki rygor? Wydaje mi się, że nie... 


I w tym momencie na scenę wchodzę ja... 

Po słowach, które napisała jedna osoba do mnie, poczułam się urażona. Nikt nie wie, ile potu, ile łez było wylanych, aby ten klub jakoś istniał. BA! Nikt nawet nie wie ile pieniędzy poszło na to wszystko. Nikt nigdy nie spytał się nas (zarządu) jak sobie z tym radzimy. Nikt nie spytał się jakie obowiązki mamy. Czy jest to łatwe, a może czasami mamy dość? Tak samo jak nikt nigdy nie dał nam żadnej propozycji... Treningi mamy z góry ustalone, jeśli chcecie tylko same treningi możemy robić same treningi. Ale jeśli chcecie rajdów, oglądanie wspólnie filmów, rozmowy itp. Proszę was proponujcie... My jesteśmy tylko ludźmi, nie siedzimy w waszych głowach, nie wiemy czego chcecie. Klub ma być jednością! Mają lecieć propozycję na urozmaicenie jego, abyśmy stali się rodziną, a nie grupą osób na pokaz. 


A później dzieją się takie historie, że osoby chcą od nas odejść po kilku godzinach, pisząc że jest nudno, brak jedności w klubie, brak integracji. Ale co my możemy zrobić w tej sytuacji? Kiedyś stawialiśmy tylko na integrację i co wyszło? Klapa... Teraz stawiamy na treningi i... Też jest klapa. A może musimy to połączyć? Treningi i integrację... Tylko jak? Skoro jak my proponujmy rozmowy przychodzi sam zarząd i góra dwie osoby. A gdzie jest wtedy reszta? Rozumiem, czasami są dni gdzie mamy gości, jesteśmy zajęci, teraz będzie szkoła, więc będzie nauka. Ale codziennie? Naprawdę nie znajdziesz czasu, chociażby godzinę aby z nami posiedzieć? Porozmawiać? Może właśnie trenujesz konia i nie chcesz sam, spytaj się może ktoś właśnie jest w tej samej sytuacji co ty... 


Ale wina leży też po mojej stronie. Mam wrażenie, że oddałam się klubowi zapominając o tym na czym tak naprawdę powinno mi zależeć. Moje życie prywatne, nie jest w najlepszej formie. Problemy rodzinne i choroby, nas po prostu wykańczają. Ja jestem na wyczerpaniu, nie tylko fizycznym, ale też emocjonalnym. Siedząc z wami na spotkaniu zakładam maskę. Zakładam maskę osoby, którą aktualnie nie jestem... Udaję przed wami, że wszystko jest u mnie w porządku, śmiejąc się, żartując. Lecz tak naprawdę, przed każdym spotkaniem płacze... Płacze, bo wiem że znowu muszę udawać. Ale po 5 minutach biorę się w garść i idę do was na rozmowę. 


Ten post i tak już jest długi... 

Z całego serca chciałabym was przeprosić. Ostatnimi czasy nie radzę sobie, siedzę w bagnie po same uszy i wiem, że przez długi okres czasu z niego nie wyjdę. Wiem też, że odbija się to na was. Mam wrażenie, że na wszystko brakuje mi czasu. Dlatego poganiałam was z dołączeniem na serwer sojuszowy, irytowałam się kiedy nie była zrobiona weryfikacja... Bo nauczyłam się w życiu, że nigdy nie zostawia się niczego na ostatnią chwilę. Może nie każdy z was to odczuwa, może większość nie bierze takich poleceń na poważnie i stwierdza, że zrobi po swojemu i wejdzie na serwer kiedy mu się będzie podobać. Ale weźcie proszę pod uwagę, że ja jestem sama... Oprócz moich liderek, nie mam nikogo w tym klubie. One też mają swoje polecenia, a nie chce dokładać im więcej obowiązków. 


Dlatego raz jeszcze chciałabym was przeprosić. Wiem o tym, że ostatnimi czasy jestem nieugięta, oschła, drażliwa. Ale nie tylko tutaj... W prawdziwym życiu też tak jest. Na pewno uspokoi się to, kiedy w moim życiu minie burza. ale kiedy ona minie to ja nie wiem. Wiem jedno! Nie zamknę klubu, nie zawieszę go, on będzie działał dalej. Rekrutacja zostanie zamknięta na miesiąc i w ciągu miesiąca okaże się wszystko. Kto z nami zostanie, a kto nie... Zobaczymy też, jak bardzo się zintegrujemy, a jak nie to trzeba będzie myśleć dalej co robić. 


Chciałabym też przeprosić moje liderki oraz moją nową współwłaścicielkę. Wiem o tym, że macie mnie dość. Czuję to po waszym głosie, że jak przebywacie ze mną to albo się nudzicie, albo chcecie jak najszybciej wyjść z tej rozmowy. Nie umiem już was rozbawiać tak jak dawniej, nie umiem spędzać z wami czasu tak jak dawniej. Po prostu problemy za bardzo mnie przytłaczają. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Kiedyś... Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ucieszycie się na chwile spędzone ze mną.


Z tymi słowami was zostawiam... Co z nimi zrobicie, będzie zależało tylko i wyłącznie od was. To z waszą pomocą, możemy stworzyć rodzinne miejsce. Jeśli was nie będzie, nie uda nam się stworzyć takiego miejsca. Interpretację pozostawiam wam.... 


                  „Wielkich dzieł dokonuje się nie dzięki sile… Ale dzięki wytrwałości”